Po pierwsze - doszły buty. I to nie byle jakie bo Lity. Od Campbella. Dorwałam je po śmiesznej cenie, wyglądają na oryginalne, są ze skóry więc to chyba to :D Są malutkie, rozmiar 36 (ja noszę 37) i obawiałam się, że mogą być za małe jednak są IDEALNE i już je kocham :P
(utytłane trochę bo już chodzone były)
i na nózi
Dostałam też koszulkę od lubego mojego z grafiką Bartosza Panasa (warszawskiego tatuatora, właściciela studia Caffeine Tattoo).
Oprócz tego w moim posiadaniu znalazły się również markery Prismacolor, 20 sztuk, w różnej tonacji. Jestem mega zadowolona, wprawdzie nic jeszcze nimi nie stworzyłam ale naoglądałam się w internecie co można takimi cudeńkami zrobić.
Oprócz tego torbę Nike'a, jakieś majtki, srajtki, słodycze, pędzle i różne takie inne. Chyba byłam bardzo grzeczna w tym roku :P
I na koniec moje prace, jeszcze nie pokazywane tu.